
Link :: 25.08.2006 :: 20:08
:) ja :)

Komentuj(1)
Link :: 25.08.2006 :: 20:14
Od dzis ten blog na nowo bedzie tetnic zyciem:) Mam nadzieje, ze tym razem bede uczciwie odwiedzac tego bloga i zapisywac tutaj najwazniejsze wydarzenia z mojego zycia...No i zaczne umieszczać tutaj rowniez moje zdjecia tzn.nie tylko moje:P
To powinno ubarwic troszke ten pamiętnik :)
Komentuj(1)
Link :: 25.08.2006 :: 21:34
Moja przyjaciółka - Madzia:*

Komentuj(1)
Link :: 27.08.2006 :: 20:44
morze: D
Wczoraj o 00.00 wrociłam do domku z nad morza: D Było cudownie. Z samego rana spakowalismy sie cała rodzina do samochodu i z wielkim niepokojem ruszylismy w drogę... Z niepokojem poniewaz przed wycieczka do Sopotu czekal nas turniej (polfinal Polski 11-latkow) pilki noznej, w ktorym brała udzial druzyna moich braci, wlacznie z nimi: ): ): ) Emocje siegały zenitu i zakonczyly sie 6 miejscem na 8 druzyn...Hmmm... moglo byc lepiej ale chlopcy nie przylozyli sie do pierwszego meczu i przegrali 4:1. Kolejny zremisowali 1:1, a ostani wygrali 10:1 Oprocz rozgrywanych tam meczy była mozliwosc poskakania sobie hmm... nie wiem jak to okresli
Po zakonczonym turnieju, pojechalismy do Sopotu:) Morze, morze i jeszcze raz morze!!! Zakochalam sie w szumie fal, delikatnym piasku i dzikich plazach:*
Piekny zachod słonca... Ach, było tak romantycznie... Pomyslalam sobie, ze warto by było tam kogos zabrac, kogos waznego i bliskiego mojemu serduszku...
Tylko najpierw musze taka duszyczke znalesc: P...

Po spacerach po plazy i molu poszlismy zjesc rybke. O 21.20 wyjechalismy w strone Bydgoszczy by połozyc sie w cieplym lozeczku: D: D Moglabym spedzac tak kazdy dzien wakacji!!! Jezdzic do pieknych miejsc z bliskimi mi ludzmi... Mam nadzieje, ze niedlugo wybiore sie gdzies z "moja miloscia": P...
Chociaz nie wiem czy zdaze, zostal jeszcze tylko tydzien wakacji...
Komentuj(2)
Link :: 28.08.2006 :: 22:42
nuda
Dziś nic szczególnego się nie wydarzyło. Z nudów zaczęłam przepisywać zeszyt od biologii... Ostatnie dni wakacji mijają tak szybko, a ja przeznaczam je na "naukę"! Cóż czasami tak bywa: ) Ale mam juz plany na jutro, środe i czwartek, mam nadzieję, że przyszłe dni wniosą coś nowego w moje życie : )Chciałabym poczuć, że jestem dla kogoś ważna... Brakuje mi poczucia bezpieczeństwa.
Czy jest ktos taki kto mi je zapewni...?
Komentuj(0)
Link :: 29.08.2006 :: 21:25
LOST
Straciłam kogoś na kim mi bardzo zależało...
Niby jest jeszcze jakaś nadzieja, ale ciężko mi w nią uwierzyć...
Tak bardzo chciałabym Go zatrzymać przy sobie...
Czuć jego ciepło, dotyk rąk, otrzymywać namiętne pocałunki...
A teraz odczuwam pewną pustkę...
Komentuj(1)
Link :: 30.08.2006 :: 19:43
kręgle: D
Dzisiejszy dzień muszę zaliczyć do bardzo bardzo fajnych dni: ): ): )
O godz. 9.45 umowiłam sie z Julitą w fordonie.
Poszłysmy na rynek i miałysmy okazję aby porozmawiać.
Następnie wybrałyśmy sie do Galerii Pomorkiej, w której czekała już na nas Paulinka: )
Na początek kupiłysmy sobie 2 gałki lodów.
Wybór był ciężki ponieważ wybierałyśmy 2 smaki z 35!!!
Nastepnie poszłyśmy na kregle!!!
Było super, świetna zabawa, dużo śmiechu i ogromne emocje...: D
Oczywiście przegrałam: P
Byłam ostania z naszej trójki.
Wygrała Julita z przewagą 28 pkt.: P Gratuluję!!!: *
Po udanej grze nasze żołądki wołały "am-am" więc poszłyśmy na sale i kupiłyśmy sobie po bułach i jogurcie!!! "Mniam-Mniam"!!!: D
Na konieć SMYK.
Nie rozumiem jak można być w Galerii i nie zajrzeć do tego sklepu: P
Porozglądałyśmy się troszkę i zmęczone wyruszyłyśmy w stonę domku: )
A popołudniu kolejna burza emocji!!!
Byłam na meczu moich braci. Wygrali 2:0!!!
Ale można się było tego spodziewać: P
Teraz siedzę w domku i czuję, że zaraz będe musiała zacząć szykować kolację dla całej rodzinki, ale dzisiaj sprawi mi to wyjątkową radość: ): ): )
Komentuj(1)
Link :: 31.08.2006 :: 21:35
Dziewczynka z zapałkami
Było bardzo zimno; śnieg padał i zaczynało się już ściemniać;
był ostatni dzień w roku, wigilia Nowego Roku. W tym chłodzie i w tej
ciemności szła ulicami biedna dziewczynka z gołą głową i boso; miała
wprawdzie trzewiki na nogach, kiedy wychodziła z domu, ale co to
znaczyło! To były bardzo duże trzewiki, nawet jej matka ostatnio je
wkładała, tak były duże, i mała zgubiła je zaraz, przebiegając ulicę, którą
pędem przejeżdżały dwa wozy; jednego trzewika nie mogła wcale znaleźć,
a z drugim uciekł jakiś urwis; wołał, że przyda mu się on na kołyskę,
kiedy już będzie miał dziecko.
Szła więc dziewczynka boso, stąpała nóżkami, które poczerwieniały i
zsiniały z zimna; w starym fartuchu niosła zawiniętą całą masę zapałek, a
jedną wiązkę trzymała w ręku; przez cały dzień nie sprzedała ani jednej;
nikt jej nie dał przez cały dzień ani grosika; szła taka głodna i zmarznięta
i wyglądała taka smutna, biedactwo! Płatki śniegu padały jej na długie,
jasne włosy, które tak pięknie zwijały się na karku, ale ona nie myślała
wcale o tej ozdobie. Ze wszystkich okien naokoło połyskiwały światła i tak
miło pachniało na ulicy pieczonymi gęśmi.
"To przecież jest wigilia Nowego Roku" - pomyślała dziewczynka. W
kącie między dwoma domami, z których jeden bardziej wysuwał się na
ulicę, usiadła i skurczyła się cała; małe nożyny podciągnęła pod siebie,
ale marzła coraz bardziej, a w domu nie mogła się pokazać, bo przecież
nie sprzedała ani jednej zapałki, nie dostała ani grosza, ojciec by ją zabił,
a w domu było tak samo zimno, mieszkali na strychu pod samym
dachem i wiatr hulał po izbie, chociaż największe szpary w dachu zatkane
były słomą i gałganami. Jej małe ręce prawie całkiem zamarzły z tego
chłodu. Ach, jedna mała zapałka, jakby to dobrze było! Żeby tak
wyciągnąć jedną zapałkę z wiązki, potrzeć ją o ścianę i tylko ogrzać
paluszki! Wyciągnęła jedną i "trzask", jak się iskrzy, jak płonie! mały
ciepły, jasny płomyczek, niby mała świeczka otoczona dłońmi! Dziwna to
była świeca; dziewczynce zdawało się, że siedzi przed wielkim, żelaznym
piecem o mosiężnych drzwiczkach i ozdobach; ogień palił się w nim tak
łaskawie i grzał tak przyjemnie; ach, jakież to było rozkoszne!
Dziewczynka wyciągnęła przed siebie nóżki, aby je rozgrzać - a tu płomień
zgasł. Piec znikł - a ona siedziała z niedopałkiem siarnika w dłoni.
Zapaliła nowy, palił się i błyszczał, a gdzie cień padł na ścianę, stała
się ona przejrzysta jak muślin; ujrzała wnętrze pokoju, gdzie stał stół
przykryty białym, błyszczącym obrusem, nakryty piękną porcelaną, a na
półmisku smacznie dymiła pieczona gęś, nadziana śliwkami i jabłkami; a
co jeszcze było wspanialsze, gęś zeskoczyła z półmiska i zaczęła się
czołgać po podłodze, z widelcem i nożem wbitym w grzbiet; doczołgała się
aż do biednej dziewczynki; aż tu nagle zgasła zapałka i widać tylko było
nieprzejrzystą, zimną ścianę.
Zapaliła nowy siarnik. I oto siedziała pod najpiękniejszą choinką; była
ona jeszcze wspanialsza i piękniej ubrana niż choinka u bogatego kupca,
którą ujrzała przez szklane drzwi podczas ostatnich świąt; tysiące
świeczek płonęło na zielonych gałęziach, a kolorowe obrazki, takie, jakie
zdobiły okna sklepów, spoglądały ku niej. Dziewczynka wyciągnęła do nich
obie rączki - ale tu zgasła zapałka; mnóstwo światełek choinki wznosiło
się ku górze, coraz wyżej i wyżej, i oto ujrzała ona, że były to tylko jasne
gwiazdy, a jedna z nich spadła właśnie i zakreśliła na niebie długi,
błyszczący ślad.
- Ktoś umarł! - powiedziała malutka, gdyż jej stara babka, która
jedyna okazywała jej serce, ale już umarła, powiadała zawsze, że kiedy
gwiazdka spada, dusza ludzka wstępuje do Boga.
Dziewczynka znowu potarła siarnikiem o ścianę, zajaśniało dookoła i w
tym blasku stanęła przed nią stara babunia, taka łagodna, taka jasna,
taka błyszcząca i taka kochana.
- Babuniu! - zawołała dziewczynka - o, zabierz mnie z sobą! Kiedy
zapałka zgaśnie, znikniesz jak ciepły piec, jak gąska pieczona i jak
wspaniała olbrzymia choinka! - i szybko potarła wszystkie zapałki, jakie
zostały w wiązce, chciała jak najdłużej zatrzymać przy sobie babkę, i
zapałki zabłysły takim blaskiem, iż stało się jaśniej niż za dnia. Babunia
nigdy przedtem nie była taka piękna i taka wielka; chwyciła dziewczynkę
w ramiona i poleciały w blasku i w radości wysoko, wysoko; a tam już nie
było ani chłodu, ani głodu, ani strachu - bowiem były u Boga.
A kiedy nastał zimny ranek, w kąciku przy domu siedziała
dziewczynka z czerwonymi policzkami, z uśmiechem na twarzy - nieżywa:
zamarzła na śmierć ostatniego wieczora minionego roku. Ranek
noworoczny oświetlił małego trupka trzymającego w ręku zapałki, z
których garść była spalona. Chciała się ogrzać, powiadano; ale nikt nie
miał pojęcia o tym, jak piękne rzeczy widziała dziewczynka i w jakim
blasku wstąpiła ona razem ze starą babką w szczęśliwość Nowego Roku.
Andersen H.Ch.
Komentuj(0)
Link :: 31.08.2006 :: 21:38
moja dusza łaknie nektaku, który znikł bezpowrotnie...

(smutek)
Komentuj(0)